Koh Chang- Atrakcje / Przejazd z Bangkoku

czerwca 06, 2018

O  mojej miłości do Tajlandii mówiłam Wam niejednokrotnie i zapraszam Was na poprzednie wpisy o tej tematyce: KLIK i
KLIK.

Dzisiaj postanowiłam opisać wyspę, która skradła moje serce i na pewno wrócę jeszcze tam w przyszłości, ale może zacznijmy od początku. Będąc w Bangkoku, doskonale wiedziałyśmy, że na kilka dni wybierzemy się na wyspę Koh Chang, bo to o niej dzisiaj będzie mowa. Chciałyśmy poodpoczywać, pokąpać się w morzu i zrelaksować nad basenem. W wyborze wyspy zaufałam Klaudii, która bardzo ją chwaliła. 


Jak dostać się z Bangkoku na Koh Chang?

Można wszystko zorganizować na własną rękę, wtedy pewnie zaoszczędzicie około 15/20 zł, natomiast my wybrałyśmy opcję wykupienia przejazdu z biura podróży, które znajdowało się przy naszym hotelu. Pani zrobiła nam zdjęcia, aby przekazać kierowcom informację jak wyglądamy i umówiłyśmy się na 4:30 nad ranem. Trochę zaczęłyśmy się martwić, kiedy o godzinie 4:45 nikogo nadal nie było, a my po ciemku siedziałyśmy na krawężniku z ogromnymi walizkami. Na całe szczęście naszym oczom ukazał się sympatyczny pan na skuterze, który pokazywał nam, w którą stronę mamy się kierować. Po kilku minutach doszłyśmy do siedziby biura podróży, z którego zakupiłyśmy przejazd, a na miejscu czekał na nas autokar, który w 4 i pół godziny dowiózł nas do Trat. Reszta turystów jechała dalej, więc we dwie zostałyśmy wysadzone obok miejsca, które prawdopodobnie miało wiele funkcji – domu, sklepu i  restauracji, ale niestety nie dostałyśmy informacji, co dalej. W ten sposób spędziłyśmy godzinę na ganku czyjegoś mieszkania bez dalszych wskazówek :) W końcu dotarli inni turyści, którzy razem z nami zostali zabrani "taksówką" do portu. Promy pływają co godzinę, więc wszystko poszło dosyć sprawnie. Cała podróż trwała ok. 20 minut i dotarliśmy w końcu na miejsce. Koszty takiej wyprawy z wliczonymi już biletami na prom to 65 zł od osoby (w drugą stronę zapłaciłyśmy ok. 50 zł, ale jechałyśmy zdecydowanie gorszym busem).


Kiedy dotarłyśmy na miejsce, wiedziałyśmy, że nasz wybór to strzał w dziesiątkę, ponieważ:

- była cisza i spokój
- mało turystów
- jeszcze niższe ceny niż w Bangkoku
- rajskie widoki
- piękne plaże
- mnóstwo atrakcji.




Zatrzymałyśmy się w hotelu The Stage, gdzie zapłaciłyśmy około 50 zł za dobę ze śniadaniem. Jeżeli jesteście ciekawi, co dokładnie robiłyśmy na tej wyspie, to odsyłam Was do moich filmów na youtube – KLIK, ale głównymi atrakcjami są:

- nurkowanie (koszt takiej wycieczki to ok. 50 zł)
- plażowanie
- zwiedzanie wodospadów (zabierzecie tam koniecznie ze sobą stroje kąpielowe)
- głaskanie słoni
- nocny market (bardzo polecam)
- kajaki
- kurs gotowania tajskiego jedzenia (koszt ok. 100 zł)
- jeżdżenie na skuterze
- zwiedzanie portu
i wiele innych :)





Starałyśmy się w 100% wykorzystać ten czas i naprawdę dość sporo zwiedziłyśmy. Koszt wynajęcia skutera to ok. 20 zł za dobę, a pół baku paliwa wyniosło nas 5 zł, więc zdecydowanie to bardziej opłaca się od jeżdżenia taksówką, która też jest w przyzwoitych cenach. Trafiła nam się idealna plaża obok hotelu, dlatego sporo czasu spędziłyśmy, czytając książki nad morzem. 



Jeżeli chcecie uciec od turystycznych miejsc, gdzie są tłumy ludzi, to polecam Wam właśnie Koh Chang – na pewno nie będziecie się tam nudzić i zachwyci Was piękno tego miejsca.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Te zdjęcia są przepiękne... Marzy mi się kiedyś podróż do Tajlandii. Bardzo Ci zazdroszczę, super, że zamieszczasz tak szczegółowe poradniki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, a jak się nazywało to biuro podróży?:)

    OdpowiedzUsuń