Jak spaliłam włosy- Moja metamorfoza

czerwca 06, 2017




Jest to jeden z najbardziej osobistych wpisów na moim blogu, a to za sprawą bardzo ważnego dla mnie tematu. Jeżeli szukacie wpisu pt. „Jak mieć najpiękniejsze włosy na świecie?” – to niestety muszę Was rozczarować. Natomiast jeżeli jesteście ciekawi mojej historii i utraty z dnia na dzień całej pozytywnej samooceny, to zapraszam Was do dalszej części.

Odkąd sięgam pamięcią, nie lubiłam się z moim kolorem włosów. Zawsze chciałam go zmienić. Kojarzył mi się z odcieniem siana, a moim marzeniem była szarość lub biel. Na pierwsze pasemka w życiu namówiła mnie znajoma. Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam zadowolona po pierwszej wizycie w salonie fryzjerskim. Mój entuzjazm popchnął mnie do kolejnego kroku i zanim się obejrzałam, ponownie siedziałam na fotelu fryzjerskim. Pomimo licznych refleksów na moich włosach, ich kolor nadal nie przypominał tego wymarzonego (który znalazłam w wyszukiwarce Google). Miałam piętnaście lat i nie zwracałam uwagi na porady innych. Mama z ciocią odradzały mi dalsze rozjaśnianie, ale jako zbuntowana nastolatka chciałam postawić na swoim. Nie miałam za dużego budżetu, więc farbowanie całej głowy w salonie fryzjerskim nie wchodziło w ogóle w rachubę. Nie czytając recenzji w internecie, wybrałam się do drogerii po farbę. Nawet nie wiecie, jak bardzo do dziś żałuję swojej decyzji. Sięgnęłam po jedną z tańszych farb i od razu po powrocie do domu nałożyłam ją na włosy. Kilka minut później na mojej głowie pojawił się minipożar – od razu pobiegłam zmyć farbę. Niestety okazało się, że pomiędzy moimi pasemkami a tanią farbą zaszła reakcja chemiczna, która spaliła moje włosy, ale i – co najgorsze – cebulki! Nigdy nie miałam bardzo gęstych włosów. Jednak zawsze były długie i wydawało mi się, że taka długość była dla mnie najlepsza. Z biegiem czasu dostrzegłam, że to nieprawda. Wyobraźcie sobie moją rozpacz, kiedy przez własną głupotę zostałam prawie łysa.


Na początku nie było łatwo. Fryzjerki za każdym razem chciały ścinać moje włosy, bo były za mocno zniszczone, a one i tak nie chciały w ogóle rosnąć. Tak z miesiąca na miesiąc robiły się coraz krótsze. Mimo że było ich naprawdę mało, to po każdym myciu wypadała kolejna garść, a ja nie umiałam tego zahamować. Próbowałam wszystkiego, niestety na marne. Piszę Wam moja historię nie tylko jako przestrogę, lecz także chcę dodać otuchy tym, którzy są w podobnej sytuacji, w jakiej byłam ja kiedyś.



Niestety nie mogę znaleźć zdjęć od razu po tym felernym zdarzeniu (prawdopodobnie dlatego, że nie czułam się komfortowo i unikałam obiektywu aparatu). Natomiast uważam, że zdjęcie powyżej wyrażają więcej niż tysiąc słów. Wpis w szarym komplecie wykonałam trzy lata temu i pomijając to, jak zmienił się mój styl, jakość zdjęć i makijaż, to cały czas nie mogę uwierzyć w to, co wtedy działo się na mojej głowie. Drugie zdjęcie zostało wykonane dwa tygodnie temu. Dla mnie różnica jest kolosalna.


Przygotowałam dla Was zdjęcia, na których dokładnie widać kondycję moich włosów kilka lat temu. Oczywiście wymarzona platyna po kilku dniach zamieniła się w żółty, jajeczny kolor. Mijały miesiące... lata, a włosy ciągle stały w miejscu. Byłam bezsilna i nie wiedziałam, jak sobie z tym radzić. Przecież włosy to wizytówka każdej kobiety. Byłam przekonana, że już nigdy nie będą dobrze wyglądały, dlatego postanowiłam zacząć je przedłużać:




Dlaczego nikt mi wtedy nie powiedział, jak źle to wyglądało? Z góry przepraszam Was za jakość zdjęć, ale były robione kilka lat temu i nie za wiele dało się z nimi zrobić. Jako pierwszą metodę wybrałam przedłużanie włosów na mikroringi. To była moja kolejna zła decyzja! Po roku przedłużania włosów w ten sposób, wyglądały one jeszcze gorzej.


podobne jeansowe kurtki znajdziecie tutaj-KLIK

Następnie zdecydowałam się na przedłużanie włosów na taśmy. Jak widać na zdjęciu powyżej wyglądały o wiele lepiej i naprawdę byłam zadowolona z efektu. Niestety koszt takiego zabiegu to ok. 3000/5000 zł + co miesiąc ok. 200 zł za „podciąganie włosów do góry”. Ta metoda moim zdaniem nie obciąża naszych włosów, ale postanowiłam dać im odpocząć. Nawet nie wiecie, jakie było moje zdumienie, kiedy okazało się, że moje naturalne włosy stają się coraz grubsze i gęstsze. Przy nasadzie głowy zaczęło pojawiać się mnóstwo „baby hair”. Zaczęłam regularnie chodzić na podcinanie końcówek i zainwestowałam w dobre produkty. Nawet układanie i czesanie nagle stało się łatwiejsze i przyjemniejsze.


podobne kurtki znajdziecie tutaj- KLIK


To jeszcze nie koniec mojej metamorfozy. Mam nadzieję, że za rok wrócę do Was z kolejnym wpisem tego typu, a kondycja moich włosów będzie o niebo lepsza. Aktualnie jestem z nich bardzo zadowolona i widzę światełko w tunelu. Ta sytuacja wiele mnie nauczyła i  co najważniejsze okazało się, że lepiej wyglądam we włosach lekko za ramię niż w takich do pośladków.

Dajcie znać, czy zauważacie tę przemianę? Napiszcie mi proszę, czy chcecie wpis o produktach do włosów, których aktualnie używam.

You Might Also Like

7 komentarze

  1. Świetny wpis !! Miałam kiedyś podobna sytuację .. niestety włosy zostały spalone u fryzjera .. lata się meczylam żeby je odbudować i odżywic. Dopiero dobór dobrej fryzjerki A nastepnie dłuższą przerwą od farbowania , używania prostownicy i suszarki pomogła .
    Teraz rzadko używam odżywek do włosów , one rosną a końcówek nie podcinam bo najprościej w świecie nie ma takiej potrzeby .. sa zdrowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie jak zrobisz wpis o pielęgnacji włosów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najbardziej wpis o Twoich sprawdzonych kosmetykach! Moje włosy ostatnio dosyć się przesuszyły, bo zdecydowanie za często stosowałam na nich prostownicę;) Bardzo fajny wpis, zdecydowanie widać poprawę! I tak po za tematem- to pięknie Ci w ciemnych kolorach pomadek!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny wpis! :) pamiętam nawet ze snapa jak oglądałam Cię jeszcze prawie 2 lata temu i Twoje włosy wyglądały zupełnie inaczej niż na zdjęciach sprzed 2 tygodni. Dla mnie różnice widać i życzę powodzenia w dalszych zmianach :) No i oczywiście czekam na wpis o kosmetykach do włosów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję Ci bardzo, ale jestem pełna podziwu, ponieważ nie poddałaś się, a Twoje włosy wyglądają teraz naprawdę ładnie! Życzę Tobie, aby niedługo były znowu piękne i pełne blasku :
    blaack-pearl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wpis ;)
    Ja mam wielki problem z włosami, wiecznie zniszczone końcówki, mimo tego że podcinam włosy i nie używam prostownicy oraz suszę zimnym powietrzem. Dlatego czekam na wpis o kosmetykach.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Widac roznice i o niebo lepiej wygladaja twoje wlosy teraz :)

    OdpowiedzUsuń